Dream Theater – Systematic Chaos – Constant Motion

No i mamy pierwszy oficjalny przeciek z nadchodzącego wielkimi krokami albumu Systematic Chaos Drimów… Można pobrać za darmo prosto od krowy (producenta) (wysyłają na maila link do pobrania pliku), albo bezpośrednio np. z tej strony.

Pierwsze wrażenia? Utwór jest ciężki, wgniatający w fotel. Tak ciężko to grali chyba tylko na Train of Thought, choć to brzmienie jest inne, jakby nowocześniejsze. LaBrie eksperymentuje z linią wokalną, co, przyznam szczerze, miejscami niekoniecznie mi odpowiada, choć chwilami brzmi też świetnie. A co wyczyniają pozostali panowie? Portnoy na perkusji utrzymuje zwykły poziom – znawcy tematu wiedzą, że jest to wybitny komplement. Petrucci w zasadzie też – kilka solówek i mnóstwo ciężkich riffów to jego żywioł. Rudess serwuje nam świetny klawiszowy podkład. Mamy też oczywiście krótkie, choć efektowne solo basowe Myunga.

Nie jestem w stanie obiektywnie ocenić tego kawałka. Gdyby to nie był Dream Theater to pewnie uznałbym go za genialny. Ale to jednak jest Dream Theater… Nie chodzi o to, że spodziewałem się od nich czegoś innego. Raczej czegoś więcej. Ale przecież ten utwór ma niespełna 7 minut, co czyni go trzecim z najkrótszych na płycie. Constant Motion spełnił niektóre moje oczekiwania… może dziesięciominutowce spełnią pozostałe? Zresztą nie ma co oczekiwać za dużo – lepiej wyobrażać sobie mniej i mile się zaskoczyć, niż więcej i przeżyć rozczarowanie.

Dlaczego ten !@#$ Debian nie chce zamontować płytki?

Taka wiosenna myśl: Debian może i jest powolny i przestarzały, ale mylić to on się nie myli. Dajmy taki przykład z (mojego) życia wzięty. Zamierzam coś nagrać na płytkę (taką zwykłą, CD). No to mountuję ją, a Debian wywala błąd! O co mu chodzi? Przeciez zapisane płytki mountuje bez problemów. Zamiast chwilę pomyśleć zacząłem się denerwować, że nie będę mógł skorzystać z nagrywarki. No tak, ale jak Debian ma zamountować pustą płytkę, skoro ona siłą rzeczy nie ma jeszcze systemu plików… W końcu bez mountowania uruchomiłem K3B i wypaliłem płytkę bez najmniejszego problemu.

PS. Moja głupota naprawdę czasami mnie przeraża.

Gwiazdy i gwiazdki Internetu

Ja jestem optymistą. Staram się (wbrew pozorom) widzieć świat w jak najjaśniejszych barwach. Dlatego skoro zacząłem narzekać jaki to Internet jest bee i opisałem dwanaście technologii, które najbardziej śmierdzą, to nie mogłem nie rozpocząć kolejnego cyklu, który pokazywałby dobre oblicze globalnej sieci. Tak więc, jak już wspomniałem, jestem optymistą i głęboko wierzę, że Internet ma jednak więcej dobrych niż złych stron. Dlatego też ta seria będzie dłuższa niż krótsza. Pozycji będzie co najmniej kilkanaście i nie będą one w jakikolwiek sposób uszeregowane – kolejność ich opisywania będę wybierał całkowicie losowo. Cóż jeszcze pozostaje mi napisać? Zapraszam do czytania przez najbliższe miesiące.

12 rzeczy, które niszczą Internet – podsumowanie

No i dobrnęliśmy do końca. Początkowo miał być jeden artykuł, później seria 10 – skończyło się na 12. Planowałem zakończyć sprawę w dwa i pół miesiąca – zajęła mi na ponad sześć. Każde miejsce na liście opisałem pod kątem tego, czym jest, czemu jest złe, jak to zmienić i kiedy ewentualnie nie trzeba zmieniać nic. Mam nadzieję, że była to rzetelna i pożyteczna seria artykułów. Ostateczna lista wygląda następująco:
Czytaj dalej

#1 Flash

Doszedłem do wniosku, że najlepszym sposobem na powrót do pisania będzie dokończenie niedokończonej sprawy. Zwycięzca i tym samym złoty medalista nie jest chyba zaskoczeniem, informowałem o swoim wyborze ponad miesiąc temu. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć co to jest Flash – „aplikacja”, czy raczej „zawartość” (content), umieszczana na stronach internetowych w celu wywołania zdenerowania u odwiedzającego. Jeśli korzystasz z Internetu częściej niż raz na 12 lat, prawdopodobnie zetknąłeś(aś) się z technologią Flash – świadomie bądź nie. Pozostaje więc odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie:
Czytaj dalej

Tu powinien być tytuł, ale nie mogę znaleźć nic odpowiedniego

Modlitwa

Dziękuję Ci, Boże, za wszystko, co mnie spotkało,
Za każdy dzień życia, za wszystkie promienie słońca.

I za tą kobietę, do której serce pałało.
Tą, którą kochałem i kochać będę bez końca.
Tą, której obecność umilała moje życie,
Tą, która uśmiechem smutek serca odmieniała,
Przez którą się śmiałem i czasem płakałem skrycie,
Tą, do której miłość sens życiu memu nadała.

Jedną tylko niosę Tobie, Boże, prośbę grzeczną
I modlę się sercem, wysłuchaj swego sługi:
By ta pierwsza miłość była jedyną i wieczną.
Zabij mnie, jeśli chcesz. Nie zakochuj po raz drugi.

Epitafium

Pokój staje się ciemny.
Płomień świecy zaczyna gasnąć
Tak jak zapał gaśnie płomienny
By po chwili na wieki zasnąć.
Coraz ciężej cokolwiek zobaczyć
Nie mogę rozpoznać czy to mój pokój czy nie mój
A umysł zaczyna majaczyć
Bo ciemny się stał pokój.

Wiara staje się ciemna.
Przytłoczona dogmatów ciężarem uskrzydlić się nie może
Recytowana modlitwa jest taka przyziemna
Jak więc do Ciebie dociera wszechsłyszący Boże?
Wydaje mi się że cierpię za grzechy
Że już za życia spotyka mnie kara
Nawet możliwość zbawienia nie daje pociechy
Bo ciemna się stała wiara.

Słowa stają się ciemne.
Powoli przestają być sposobem a zaczynają celem
Czasami tak trudne bywa życie codzienne
Gdy nie można porozmawiać z przyjacielem.
Znowu Ciebie straciłem choć nie wiem dlaczego
Znowu wszystko muszę budować od nowa
Choć wiem że to nie ma sensu najmniejszego
Bo ciemne się stały słowa.

Miłość staje się ciemna.
Nie nie znika bo ona nie zniknie nigdy
Będzie płynąć we krwi i palić aż przyjdzie śmierć zbawienna
Chyba się jej nie boję – nie może mi zrobić krzywdy.
Wiem że się myliłem Wiem że nigdy nie będziesz moja
Wiem że straciłem cel życia Wiem że ono łzami mówi Dość
Wiem że legło w gruzach jak przed laty niezdobyta Troja
Bo ciemna się stała miłość.

Moje wiersze, bez względu na to jak marny był ich poziom artystyczny, zawsze zawierały jakąś cząstkę mnie. Opisywały to, co czuję. Pozwalały mi, w mniejszym lub większym stopniu, wyrazić siebie. Wiem, że nie są świetne. Ale przynajmniej są naprawdę moje.

Modlitwę napisałem dość dawno. Epitafium też zacząłem dłuższy czas temu, ale ostatnia część, miłość, powstała przed chwilą. Nie wiedziałem jaki nadać tytuł temu wierszowi, uznałem ten za najlepszy. Godzinę temu, może dwie, zakończył się prawdopodobnie ostatecznie pewien rozdział w moim życiu. Rozdział, który zaczęło pisać moje życie jakieś dwa i pół roku temu, kiedy poznałem kogoś naprawdę niezwykłego, kto bezpowrotnie zmienił moje życie. Rozdział niezwykły, niepodobny do żadnego innego. Pełen pokoju. Pełen wiary. Pełen słów. Pełen miłości. Rozdział, który z łatwością mógłby zapełnić całą książkę. I może nawet bym stworzył o tym książkę, gdyby nie fakt, że to co bym napisał, byłoby tylko profanatorstwem, marną namiastką tego, co napisało życie.

Zostawiłem tu kilka niedokończonych spraw. Została mi ostatnia – a w zasadzie pierwsza – pozycja listy dwunastu rzeczy, które, według mnie, najbardziej psują Internet. Chodziło o nadmiar flasha na stronach. Miałem też w przygotowaniu, niemal na ukończeniu, pierwszą część artykułu zatytułowanego „Dlaczego nie używam Windowsa”, przedstawiającego największe wady tego systemu. Chciałem też w najbliższym czasie opisać dyskografię Dream Theater. Naprawdę, genialny zespół.

To wszystko nie ma już większego znaczenia. Nie zamieszczę tu ani jednego wpisu więcej. Jeśli regularnie odwiedzałeś(aś) tego bloga, jeśli coś Cię w nim zaciekawiło, wzruszyło, spodobało Ci się, wywołało uśmiech na Twojej twarzy, zmusiło do przemyśleń, przydało w pracy… napisz to, proszę, w komentarzu. Z góry dziękuję – będzie dla mnie wspaniałą nagrodą przeświadczenie, że mimo wszystko ten blog nie istniał w sieci wyłącznie jako „Sex i zwierzęta”, ale wniósł też odrobinę czegoś pozytywnego.

Pamiętaj – miłość jest najważniejszą rzeczą w życiu. Jest jedyną rzeczą, która posiada jakąkolwiek wartość. Nie pozwól, by i Twój rozdział się zakończył.

Hasta la vista, Vista! czyli o tym dlaczego nowy system Microsoftu jest apokaliptyczną Bestią

Stało się. Microsoft po ponad pięciu latach od wydania XP zaprezentował oficjalnie finalną wersję nowego systemu z rodziny Windows – Vista. Zapowiadana była rewolucja – wszystko jest po staremu. Windows dalej straszy wymaganiami sprzętowymi, dalej jest mało funkcjonalny i konfigurowalny, Microsoft dalej jest monopolistą. Polscy tłumacze dalej dają ciała. Po przetłumaczeniu na stronie IE „We heard you” (czytaj: jesteśmy Tobą zainteresowani, bierzemy Ciebie pod uwagę) jako „Słyszeliśmy opinie klientów” (czytaj: coś tam mówili, ale niewyraźnie, a zresztą kogo obchodzi ich zdanie?) przyszedł czas na Vistę. I tak hasło „Easier. Safer. More entertaining. Better connected.”, które nawet trzyma się kupy, w polskiej wersji językowej istnieje jako „Prostszy. Bezpieczniejszy Przyjemniejszy. Lepsza komunikacja”. Ta „Lepsza komunikacja” pasuje do reszty haseł jak pięść do nosa. Zauważyłeś(aś), że między „Bezpieczniejszy” a „Przyjemniejszy” brakuje kropki? Ja też. Ale korektorzy Microsoftu nie i teraz strona główna „straszy” błędem. Mniejsza o to. Czepiam się szczegółów, a przecież kogo obchodzi to, jak wygląda strona jakiegoś produktu. Zwłaszcza, że wyświetla się poprawnie tylko pod przeglądarką Microsoftu.
Czytaj dalej